piątek, 31 stycznia 2014

Pretty Little Liars!

                                           Cześć, kochani!

Niedawno wróciłam ze szkoły i teraz mam ferie! To sprawi, że będę miała o wiele więcej czasu na zajęcie się blogiem. Dziś pobawiłam się trochę w projektanta - starałam się ogarnąć jakoś wygląd bloga, ale mam z tym problemy. Jeśli ktoś z Was zna się na robieniu szablonu i chciałby się tego podjąć, bardzo proszę, napisz do mnie. Będę bardzo wdzięczna. :) A teraz... przechodzę do tematu!

                                            PRETTY LITTLE LIARS




Jeden z moich zdecydowanie ulubionych seriali. Wątki romantyczne mieszają się w nim z wątkami akcji. Osoba, która według nas jest przyjacielem może okazać się tak naprawdę wrogiem.


Serial ten opowiada o grupce przyjaciółek. Gdy pewnego dnia jedna z nich znika, pozostałe zaczynają dostawać tajemnicze wiadomości, podpisane jako:

 
Serial ten zaczęłam oglądać mniej więcej 2 lata temu. Kolejne odcinki pojawiają się raz w tygodniu. Minusem może być fakt, że serial nie posiada lektora, a jedynie napisy. z jednej strony jest to plus, ponieważ można szkolić język angielski. :)
 
 
 

Warto dodać, że serial powstał na podstawie serii książek, ale o tym planuję zrobić kolejny post, w którym pokażę Wam moją kolekcję. Teraz pytanie do Was, czy któraś z Was też jest fanką tego serialu? Która z ,,Kłamczuch'' jest Waszą ulubioną? :)



Ja najbardziej lubię Arię (dziewczyna w środku, z przodu). Podoba mi się jej styl, kocha literaturę, podobnie jak ja. Zresztą... jeśli obejrzycie, same się przekonacie. Naprawdę warto. Z tym serialem można miło spędzić długie, zimowe wieczory.

Hmm.. na dziś to wszystko. Uciekam ćwiczyć! ;) Kolejny post już niedługo.
Chciałabym też dodać notkę poświęconą małym dodatkom, które mogą sprawić, że nasze pokoje będą jeszcze ładniejsze. :)

Pytania? >KLIK<

Trzymajcie się cieplutko, miłego weekendu!
Buziaki, Karola. :)


czwartek, 30 stycznia 2014

Ćwiczenia? Razem raźniej!

Cześć, kochani. :)

Wczoraj zaintrygował mnie pewien artykuł, dokładniej mówiąc przeglądałam strony typowo z poradami, chciałam znaleźć coś odnośnie lepszego samopoczucia, bardziej efektywnej nauki, sami rozumiecie o co chodzi. I zupełnie przypadkiem natknęłam się na artykuł, gdzie było napisane, że kluczem do lepszego sukcesu są jak dobrze wiecie ćwiczenia. Aerobiczna 6 Weidera - słyszałyście kiedyś o czymś takim? Przyznam szczerze, że sama robiłam te ćwiczenia podczas wakacji, jednak poprzez brak systematyczności przestałam na... 14 dniu. No cóż, jestem leniuszkiem, ale teraz postanowiłam wziąć się w garść i wykonać wszystkie dni tych ćwiczeń. :) Po systematycznym wykonaniu wszystkich ćwiczeń możemy pochwalić się później pięknym brzuszkiem. Brzmi zachęcająco, prawda? No więc dziewczęta, podejmiecie wyzwanie razem ze mną? :) Jeśli będziecie zainteresowane, postaram się codziennie dodawać jakąś dodatkową notkę w formie motywacji.

 Na początek pokażę Wam przykładową planszę ćwiczeń. :)

 
Teraz trochę porad dla odważnych, które podejmą wyzwanie. :)
 
1. Przed rozpoczęciem ćwiczeń polecam zrobić sobie zdjęcia brzucha, od przodu i boku, abyście miały możliwość porównywania efektów. :)
2. Starajcie się nie pomijać żadnego dnia i nie zniechęcajcie się. Wiem z doświadczenia, że są czasem chwile zwątpienia, ale nie poddawajcie się!
3. Jeśli ciężko Wam połapać się na obrazku to polecam wpisać w YouTube nazwę ćwiczeń i o wiele łatwiej będzie Wam się robiło przy takim "towarzyszu."
4. Do ćwiczeń polecam włączyć sobie jakąś rytmiczną muzykę, która doda Wam sił i otuchy. :)
 
 
A teraz? Uciekam ćwiczyć! Mam nadzieję, że trochę Was zachęciłam. :) Jeśli zdecydowałyście się na ćwiczenia, to bardzo proszę, dajcie mi znać o tym w komentarzach, dzięki temu postaram się dodać Wam co jakiś czas otuchy i pisać też, jak mi idzie. Jeśli macie jakieś pytania - zapraszam tutaj >KLIK< Możecie też napisać w komentarzach o czym chciałybyście czytać, to ułatwi mi pracę na blogu. :) Tak więc powodzenia dziewczynki! Trzymajcie za mnie kciuki. :)
Kolejny post już niebawem, postaram się napisać coś o... niespodzianka. (Szczerze mówiąc, nie mam jeszcze pomysłu, ale zapewniam Was, że wymyślę coś oryginalnego)
Buziaki!

środa, 29 stycznia 2014

Spódniczka jak u lalki? Czemu nie!

Witam Was ponownie. :) Jakiś czas temu wybrałam się na mały shopping, podczas którego rzuciła mi się w oczy pewnego rodzaju interesująca rzecz. W sklepie, o ile dobrze pamiętam ,,butik'' zauważyłam śliczną spódniczkę, która wyglądała mniej więcej tak:


Bez zastanowienia postanowiłam więc ją przymierzyć, ponieważ wyglądała cudownie! Materiał był nieco sztywny, ale moim zdaniem dodawało jej to uroku. Cena też przyciągała, ponieważ kosztowała niecałe 60zł. Jednak, gdy ją założyłam... poczułam rozczarowanie. Nie wyglądała dokładnie tak jak na tym zdjęciu. (zdjecie z internetu) Rozchodziła się totalnie na boki, przez co wyglądała nieco sztucznie. Sądzę, że chcąc usiąść w niej trzeba było by się bardzo pilnować. Nie mniej jednak spódnica ta bardzo mnie urzekła. Za jakiś czas znów wybieram się na shopping więc postaram się zaglądnąć do tego sklepu z nadzieją, że jeszcze ją zastanę. Wtedy postaram się zrobić Wam zdjęcia i sami ocenicie. :)
Trzymajcie się, buziaki. :)
Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam : >KLIK<

Moje włosy, moje ombre

Witam Was, moi drodzy.
Pierwsza notka trochę bardziej wprowadzająca. Założyłam tego bloga, by dzielić się z Wami swoim życiem, poglądami, swoim stylem. Będę tu zamieszczać różnego typu kosmetyki, które moim zdaniem są warte polecenia, nowe zdobycze shoppingowe, nowości, porady i tego typu rzeczy.

                                                     MOJE WŁOSY, MOJE OMBRE

Jakiś czas temu, jeszcze przed obcięciem włosów miałam ombre, jednak bardzo mi się znudziło. Gdy jednak zdecydowałam się na ostre cięcie ok. 5 cm, postanowiłam znów do niego wrócić. Z pomocą przyszła mi farba od Loear Paris:

Ogółem jestem zadowolona, cała aplikacja trwała jakieś 45 minut, jednak przez to, że założyłam za mało farby, musiałam zrobić to jeszcze raz. Do zestawu dołączony był szampon, który przepięknie pachnie. Przejście na włosach wygląda zanadto naturalnie. Liczyłam jednak, że przy końcówkach moje włosy będą miały nieco bardziej jaśniejszy odcień, ale moje naturalnie bardzo ciemne włosy niestety na to nie pozwoliły. Efekt końcowy zamieszczam na zdjęciu:



Ogółem jestem zadowolona z całego procesu. Sądzę, że lepszy efekt wyszedłby jednak na nieco dłuższych włosach niż moje. Jeśli kiedyś próbowałyście takich samodzielnych eksperymentów z włosami możecie się ze mną podzielić z waszymi spostrzeżeniami w komentarzach. :)
                                                                                                  
Kolejna notka już w najbliższym czasie. Zastanawiam się nad dodaniem jakichś informacji odnośnie mojego nowego sprayu termoochronnego, bądź pokażę Wam nowość, którą zobaczyłam ostatnio w sklepie. Nie potrafię się określić, ponieważ nie wiem jak wyrobię się z czasem. :) Trzymajcie się cieplutko. :)
buziaki, Karola. ;)
                                                              Pytania? - >KLIK<